Ostatnia sobota bezlitośnie uświadomiła mi moc upływającego czasu...
Od dwóch dni - z niedowierzaniem - jestem myślami jakieś, co najmniej, naście lat temu, kiedy to jazda na łyżwach, którą uwielbiałam, była atrybutem zimy. Upadków było trochę, stłuczeń też, bowiem lód niemiłosierny jest w tych sprawach. Wstawałam i jechałam dalej.O tak. Zwyczajnie.
Dwa dni temu dziecię moje uznało, że zabawa "w piruety" to najlepszy sposób na spędzenie sobotniego wieczoru. Mama wstała i z miną "Chodź synu! Pokażę Ci jak się robi piruety" odbiła się od parkietu.. i.. no właśnie... Następna rzecz jaką pamiętam, to niemiłosierny huk. Od soboty leżę, nie ruszam się prawie wcale, kość ogonowa stłuczona, plecy w zasadzie nieruchome, głowa pęka.
Ot starość.
A na osłodę.. zdjęcia ostatniej lalki..Czekoladowej:) z lukrem:)
Od dwóch dni - z niedowierzaniem - jestem myślami jakieś, co najmniej, naście lat temu, kiedy to jazda na łyżwach, którą uwielbiałam, była atrybutem zimy. Upadków było trochę, stłuczeń też, bowiem lód niemiłosierny jest w tych sprawach. Wstawałam i jechałam dalej.O tak. Zwyczajnie.
Dwa dni temu dziecię moje uznało, że zabawa "w piruety" to najlepszy sposób na spędzenie sobotniego wieczoru. Mama wstała i z miną "Chodź synu! Pokażę Ci jak się robi piruety" odbiła się od parkietu.. i.. no właśnie... Następna rzecz jaką pamiętam, to niemiłosierny huk. Od soboty leżę, nie ruszam się prawie wcale, kość ogonowa stłuczona, plecy w zasadzie nieruchome, głowa pęka.
Ot starość.
A na osłodę.. zdjęcia ostatniej lalki..Czekoladowej:) z lukrem:)
pozdrawiam czekoladowo :)
a
Urocza >;)
OdpowiedzUsuń:)) dziękujemy-Czekoladowa i ja;)
Usuńkolejne cudenko
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję Edytko!
UsuńNo faktycznie słodziutka jak czekoladka :)
OdpowiedzUsuńAj tam zaraz starość po prostu mało treningu :)
Ochhh!dziękuję Ci Dobra Kobieto-wiesz..?uświadomiłaś mi,że,może i ruchu mam sporo przy dziecku,ale na pewno nie takiego,który stare kości by wzmocnił:(pozdrawiam ciepło!
UsuńPrześliczna i bardzo słodka !!!! Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńPrzesłodko dziękuję Sylwio!:)
UsuńOj odważna z Ciebie mama:) Łyżwy to smak dzieciństwa i tak jak piszesz upadków wiele a i tak wspominam miło. Podczas ferii też miałam okazję być na lodowisku z córką,ale nie dałam ponieść się szaleństwu - nogi nie te same i lata:) Jestem bardzo ostrożna,ale nieraz jeszcze pójdę na lód. Także kochana siniaki znikną i ból też,a Ty na pewno wrócisz potowarzyszyć dziecku i nauczona doświadczeniem bez piruetów proszę:)A Czekoladowa do schrupania taka piękna:) pozdrawiam.Ania
OdpowiedzUsuńOj ..lodowiska z dzieciństwa...naprawdę z sentymentem wspominam...powoem Ci,że i ja bardzo ostrożna jestem..mąż się śmieje,a ja wiem swoje..I wszystko dobrze,póki coś człowiekowi do głowy głupiego noe strzeli:/ dziękuję za odwiedziny i serdecznie pozdrawiam!
UsuńPrzepraszam Cię ale nie mogłam się nie uśmiechnąć, bo i ja miałam podobną sytuację. A "zajączek" cóż można napisać - genialnie wykonany i prześliczny ;-)
OdpowiedzUsuńOlu...jak się już będę z tego śmiać,to mi bardzo ulży:)) póki co do pozycji pionowej mi BARDZO DALEKO:D o bólu nie wspomnę:)) ściakam!
UsuńSłodziak!
OdpowiedzUsuń:)) dziękuję!
UsuńJa już bym się chyba nie odważyła na piruety, ale szalona i kochana mam może! Ja to mówią: poboli, poboli i przestanie! A w oczach dziecka i tak jesteś bohaterką. Bezcenne! Lala cudowna. Już czekam, aż pojawi się KTOSIEK abym mogła zamawiać!!!
OdpowiedzUsuńKochana! Ja już tak zniecierpliwiona jestem wiadomościami o KTOSIU,że myślom moim o Was czasami końca nie ma! Cały czas trzymam kciuki!!
UsuńCzekoladka, lukier i zajączek wyszło słodziutko i smacznie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJeśli smacznie- to najważniwjsze:))) dziękuję i ciepło pozdrawiam!
UsuńPrzepiękny
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu!
UsuńCzekoladowa piękność Aniu!:)
OdpowiedzUsuńZdrowiej szybciutko, przesyłam cieplutkie przytulańce:) ☺♥
A ja je łapię i wierzę w ich moc:)dziękuję Kochana:*
Usuńlala śliczniutka :):) cudne kolorki :) zdrówka życzę :):)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam ciepło!
UsuńZaglądam do Pani od dłuższego czasu, ale ta lalka tak mnie zachwyca, że postanowiłam to w końcu napisać ;) Tworzy Pani prawdziwe cuda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ogromnie mi miło..cieszę się niezmiernie,że się podoba!!skrzydła mi rosną:))serdecznie pozdrawiam!
UsuńŚliczności !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Pięknie dziękuję!!i serdecznie pozdrawiam!
UsuńŁojojoj! Ale Ci współczuję! Ja po bardzo długiej przerwie zaczęłam biegać. No i też myślałam, że mam naście lat, pofolgowałam sobie i efekt jest taki, że raczej już nigdy nie pobiegam... Kolana siadły, powięzi w łydkach siadły... Ale morale ciągle jest! Może rehabilitacja pomoże :)
OdpowiedzUsuńOd dziś czekoladowy zajączek będzie mi się kojarzył z Twoją lalą :)
Pozdrawiam!
Moja Droga,niby chodzę,jakby lepiej ale wygląda to conajmniej groteskowo:)) nie chce nawet myśleć gdyby mi jeszcze kolana odmówiły posłuszeństwa..trzymam kciuki za Twój powrót do jako takiej:) formy!pozdrawiam ciepło!
UsuńWracaj do formy kochana:) Sweterek bomba. Lala jak modelka. Bardzo lubię połączenie różu z czekoladowym:)
OdpowiedzUsuńMnie tez to połączenie kolorów zachwyca:) a z formą już ciut lepiej:)) dziękuje Aniu i ściskam!
Usuńpiruety mówisz :-0....życzę zdrówka.....
OdpowiedzUsuńcudna ta lala, podziwiam Twój kunszt...
No właśnie...piruety:D dziękuję i pozdrawiam!
UsuńGorzka czekolada i lukrowa posypka- mniam;) Kolejna śliczność wyszła spod Twojej ręki!
OdpowiedzUsuńDziękuję:) i pozdrawiam!
UsuńCzy mnie oczy nie mylą czy ta pepitka jest czekoladkowa? Nie wiem czy kolor włosów mnie nie zmylił...
OdpowiedzUsuńLalunia przypomina mi babeczkę. Słodkie lukrowane ciasteczko z kokosową posypką, mniam! :)
Czeko czeko czeko-lada!!
UsuńO jezusieńku, jakie cudo!
OdpowiedzUsuń