Przypomniałam sobie pewne zdarzenie sprzed wielu lat, w miejscu mojej pierwszej w życiu, prawdziwej pracy:) A praca zacna była, jak dla smarkatej nastolatki!
W markecie ogromnym przewijało się mnóstwo ludzi.
Przez moje stoisko przeszła dziewczyna o długich, blond włosach, z blaskiem jakiego wcześniej nie widziałam..
Podeszłam, taka smarkata, ze swoją kolejną brąz-próbą na własnej głowie i z szeroko otwartymi oczami odważyłam się niemal wykrzyczeć: " Ma pani najpiękniejsze włosy jakie widziałam!". Cóż..sama nie wierzyłam własnemu głosowi.. Ale uśmiech zadowolenia tej dziewczyny uznałam za szczery, a zadowolenie moje tym większe, że widziałam jak jej to poprawiło nastrój... Podziękowała i dodała nazwę salonu fryzjerskiego gdzie dbają o kolor jej włosów.
To było...hmm... jakieś 20 lat temu, a o kolor moich -znowu długich- blond włosów, do dziś dba moja ukochana Beatka-fryzjerka, którą właśnie w tamtym salonie poznałam.. Poszłam tam wtedy..Następnego dnia.Tak tak:)
Czasami jedno miłe słowo może odmienić dzień drugiej osoby. A czasami cudowny efekt trwa jeszcze przez długie, długie lata.
Warto o tym pamiętać:)
Każdego dnia.
Z życzeniami cudownego poniedziałku, przedstawiam Wam pierwszą "Liliputną",35 centymetrową, lalkę:)
O zdecydowanie krótszych nóżkach, niż wszystkie dotychczasowe:)
różowego dnia!
a
Ale mega słodziak!:)
OdpowiedzUsuńI dziękuję że podzieliłaś się z nami taką optymistyczną historią:)
:) historia niby zwykła..:) pozdrawiam!
Usuńpiękna miło patrzec
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana!
UsuńPrzepiękna :-) Jak sie nie zachwycić!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję i ciepło pozdrawiam!
UsuńOh Jakie to slodkie
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Nina
:))) pięknie dziękuję:)
Usuńzabijasz mnie tymi lalkami:/ naprawdę! no te włosy, qrcze, zwariowałam!!!
OdpowiedzUsuńps. miłe słowo, komplement - takie proste, a jak potrafi człowieka uskrzydlić. ja natomiast często uśmiecham się do obcych ludzi - tak po prostu :)
Oj tam..:) ale dziękuję serdecznie za jak zwykle przemily komentarz:)ps.tak własnie sobie Ciebie wyobrazam-pozytywną i uśmiechniętą!:) tez mi się zdarza uśmiechnąć-ot tak:) i mam wrazenie,ze posiadanie dziecka ,jeszcze to ułatwia:)
UsuńPrzeurocza jest !!!!! Zakochałam się w jej różowości !!!! Pozdrawiam S.
OdpowiedzUsuń:)) anielsko dziękuję!i różowo pozdrawiam:))
UsuńAleż ona zadziorny ten nosek ma :) Świetna, taka rock'n'rollowa laska :)
OdpowiedzUsuń:)) taka właśnie trochę zadziorna miała być:)) dziękuję i pozdrawiam!
Usuńpastelowa piękność!!!! urocza :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci i pozdrawiam!
UsuńSame ślicznotki u Ciebie:) A dobre słowo niby nic,
OdpowiedzUsuńa jak wiele może:)Ania
Dokładnie...niby nic...dodam,że moja fryzjerka to także cudowna kobieta z sercem na dłoni,od której wiele dobrych emocji bije...a taki efekt zwykłego mego dobrego słowa do obcej osoby-bezcenny...
UsuńPrawdziwa piękność!:)
OdpowiedzUsuń:*
UsuńAle słodka pieguska:) brawo za odwagę z tym komplementem:) ja dwadzieścia lat temu nie miałabym jej aż tyle;)
OdpowiedzUsuń:)) uwierz mi,sama byłam zadziwiona odwagą:))pozdrawiam ciepło!
UsuńCzasami jedno słowo zmienia wszystko... na lepsze! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO właśnie.I nie ma co myśleć inaczej:)) Uściski!
UsuńLiliputka boska, a co do miłego słowa...Masz rację miłe słowo uskrzydla, choć nie którzy, twierdzą, że to lizustwo...dlaczego? nie mam pojęcia...może dlatego, że ich gorycz to jad, który nie potrafi otworzyć się na innych, nie mam pojęcia...wydaje im się to nie szczere...dziwne...ja lubię kiedy moje prace innych inspirują do działania lub ja podziwiam prace innych i delektuję się ich wykonaniem...dlaczego w ludziach taka gorycz? może boją się o własną pozycję, albo czują się nie pewni w tym, co robią, lub kim są...
OdpowiedzUsuńja w każdym bądź razie nie mam z tym problemu i bardzo podobają mi się Twoje lale i ich dokładne wykonanie...
Buziaki:)
Zgorzkniałości i żółci zła w przełyku mówimy NIE!:))) buziaki Kochana!:*
UsuńI od razu się uśmiecham :)
OdpowiedzUsuńA lala przesłodka!
Milej dnia zakończyć nie mogłam:)
UsuńCudowna laleczka! :D Jestem pod wrażeniem Twojego bloga, jest świetny ;)
OdpowiedzUsuń:)) miło mi ogromnie!:)pozdrawiam:)
UsuńCuda to za małe słowo, to trzeba mieć talent, aby szyć coś takiego.
OdpowiedzUsuńDziękuję Joasiu!
UsuńTakiej małej z zadartym noskiem, w pięknym cukierasowym różu, z dodatkiem pepitki jeszcze nie widziałam, jest wspaniała :)
OdpowiedzUsuńTwoje wspominki przypominają mi o sytuacji, która mnie dziś spotkała w poczekalni u lekarza. Zupełnie obca kobieta, uśmiechnięta podniosła mnie na duchu przed zabiegiem. Od razu stres gdzieś uleciał, wystarczyło delikatne poklepanie po kolanie, ciepłe słowo "będzie dobrze, proszę się nie martwić"...jak dobrze jest trafić na dobrego człowieka :)
Róż - moja ulubiona barwa - przecudna!
OdpowiedzUsuń