Kiedy zaczynałam swoją zawodową drogę w księgowości, jednym z określeń, które pojawiało się w mojej pracy regularnie, nie był "bilans" czy "rachunek zysków i strat", ale... plaster miodu. Firma w której w fachu zaczynałam i pracowałam zajmowała się sprzedażą stolarki, a jednym z wypełnień drzwiowych, był -dziś już bardzo powszechny-właśnie "plaster miodu".
Jego nazwa, kształt, wzór,struktura tak mi się podobały, że próbkę trzymałam w szufladzie biurka :)
Kilka dni temu zamówiłam kilka kul o podobnej fakturze.
Ich zrobienie samemu jest oczywiście możliwe, jednak po wielu internetowych lekcjach, uznałam, że na tyle pracochłonne, że poszłam na łatwiznę;)
Oprócz delikatnych żółcieni kul (i purpury, która mnie URZEKŁA), na stole pęka kolejny bukiecik żonkili.
O tej porze roku, kiedy żółci się gdzie popadnie, wracam myślami do książki, która lata temu zachwyciła mnie bez reszty...
"Nell przyglądała się, jak młoda dziewczyna i mały chłopiec szli w dół skrajem pola żonkili w stronę nadbrzeżnej ścieżki. Ranek był cichy i spokojny, łagodnie powiewało z południowego zachodu. Niebo i morze zlewały się w oddali, niebieskie z niebieskim.
...
Był to jeden z tych zbyt cichych dni, kiedy nieruchome powietrze budzi niepokój i zdaje się, jakby poranek chciał zwrócić na siebie uwagę, tą ciszą, w którą należy się wsłuchać.
Nell stała, osłaniając oczy przed słońcem, z miską pełną ziaren kukurydzy, i patrzyła w stronę drobnej dziewczęcej postaci. Nie było ani śladu chmur, tylko nieskończony blask morza graniczący z bujną zielenią pól nakrapianych pąkami żonkili."
To Kornwalia..i "Inne życie" Sary MacDonald. Cudowna, pełna emocji książka o układaniu sobie życia na nowo... Książka, do której się wraca.
pozdrawiam słonecznie, życząc kolorowej niedzieli:)
a
pięknie wyglądają
OdpowiedzUsuńMogłabym mieć ze sto kolorystycznych zestawów! :)) pozdrawiam!
UsuńZdjęcie kul i wieży Eiffla świetne :))Powiało wiosnę już u Ciebie.
OdpowiedzUsuńZa oknem rano szron...te kąty w mieszkaniu pozwalają się tym nie smucić:))pozdrawiam ciepło!
UsuńO to Ci kolejna pozycja do poczytania:) dziękuję Kochana, a kule bomba:) choć za żółtym nie przepadam, pobudza a owszem do działania...
OdpowiedzUsuńbuziaki :)
Kochana,polecam,polecam,jeszcze raz polecam:))a na żółty mam chętkę co roku w okolicach lutego:))szybko mi mija,ale pierwszy kolor za jakim tesknię po zimie to-kolejny rok-właśnie żółty..ściskam!
Usuńnie dziwię się, ze uległaś urokowi tych kul - sama mam na nie ochotę :-)
OdpowiedzUsuńNie świecą,ale są całkiem zacnym odpowiednikiem cottonballs-ów:) pozdrawiam!
UsuńTytuł książki już zapisałam sobie w moim notesiku:)
OdpowiedzUsuńA kule rewelacyjne!!!! stanowią świetną dekorację pomieszczenia:)
Miłej niedzieli Aniu♥
Dekoracja naprawdę fajna..zdecydowanie lepiej prezentują się na żywo,niż na fotografii..buziaki Kochana!
UsuńAle energetycznie się u Ciebie zrobiło:-) Piękne kolory kul!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
A tak trochę...oranżadowo:)) pozdrawiam!
UsuńPiękna ozdoba:)
OdpowiedzUsuńJak juz pisalam-lepiej wyglada na żywo i naprawdę dodaje uroku:)
UsuńŁadniutkie te kule, takie... lekkie ;o) Podobają mi się na tle wieży Eiffla.
OdpowiedzUsuńKojarzą mi się z bąbelkami oranżady sprzed lat:)pozdrawiam!
UsuńCiepły, przytulny dodatek do domku. Warto było poszukać:)
OdpowiedzUsuńNiestety wybór kolorystyczny jeszcze bardzo wąski:(
UsuńKule śliczne, a żonkile też uwielbiam, od razu czuć wiosnę!:)
OdpowiedzUsuńZeby jeszcze za oknem........
UsuńKoniecznie muszę sięgnąć po tę książkę, zapowiada się niezwykle ciekawie. Cudnie u Ciebie jak zwykle, takie kule też bardzo mi się marzą:) Uściski Czarodziejko:)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak oczarowanie tą książką zawładnęło całą babską częścią naszego działu w biurze:D ekhm..rozmowom nie było końca;)) uściski!
UsuńFajowe są :) wiesz, że przypomniało mi się dzieciństwo, że moja ciotka dawno temu takie miała! :)
OdpowiedzUsuńTak??? A zastanawiałam się,czy to nowość,czy kolekne stare-nowe odkrycie:)))pozdrawiam!
UsuńKule faktycznie świetne, też takie chcę! Może zajączek mi przyniesie...
OdpowiedzUsuńHihi:) jak się trochę poszuka to koszt naprawdę niewielki więc polecam Zajączkowi,który się do Ciebie wybiera! Uściski!
Usuńwyglądają przepięknie!
OdpowiedzUsuńOj tak...
UsuńJak lubię sama coś zrobić tak za te kulki bym sie tez nie zabrała:)
OdpowiedzUsuńOgrom pracy...i efekt..no cóż -wprawę trzeba mieć:)pozdrawiam!
UsuńPlastrem miodu, jako wzorem się nie zachwyciłam, ale słodki, aromatyczny miód uwielbiam! :D To tak trochę z innej beczki ;)
OdpowiedzUsuńZ zachwytem jednak patrzę na Twoje żonkile, piękne! U mnie narcyz padł...Miśka kwiaty bardzo lubi, ostatnio z tatą przyniosła do domu z zakupów małą doniczkę z drobniuśkmi, żółtymi trąbkami. Kwiatki jednak szybko się ususzyły, schowane teraz w szkatułce już tak nie cieszą oka...
uwielbiam Twoje prace :-)
OdpowiedzUsuńNa blogu powiało wiosną - to miłe, bo za oknem mam wciąż późną zimę :)
OdpowiedzUsuń