Leżała w szufladzie płachta polaru, zakupionego przeze mnie tylko ze względu na kolor. Piękny! Niemal pachnie budyniem! :) Pomysłów miałam na niego mnóstwo. Jednak ostatnia podróż sklepowa i śledztwo w sprawie "czas porozglądać się za odzieniem na wiosnę" , z pełną przyjemnością wymusiły na mnie pomysł bluzo - kurteczki podszytej białym (ma się rozumieć), cudnym welurem. Wiosenny prezencik dla Antosia. Pierwsza moja taka "poważniejsza" kreacja:) z wykrojem robionym samodzielnie. Jestem z niej dumna, że hej! :)
Z oczywistym akcentem-modelinowymi guzikami, które z równą przyjemnością ulepiłam, a w ubrankach Antosia są takim moim małym znakiem rozpoznawczym :)
Ależ ja tęsknię za słońcem i ciepłem...
Malec uznał, że skoro ma na sobie kurteczkę, to czas wziąć pasującą kolorem (!) parasolkę pod pachę i wyjść z domu... Niestety... za oknem nadal zalega śnieg, a kurteczka musi poczekać... :(
Guziczki. Zmienione na "misiowe" , bo Tatuś Antosia uznał, że poprzednie, z serii "morski klimat", są zbyt "dziewczyńskie" :)
pozdrawiam
a.
Prześliczna kurteczka!
OdpowiedzUsuńŚwietna bluza, myślałaś o branży modowej? Obecnie szał na dresowe ciuszki, wniosłabyś do tego szarego światka stylowego koloru! :)
OdpowiedzUsuń